Absolutne mistrzostwo w dokumencie. Tu nie ma pustych, niewykorzystanych miejsc. Ważne role grają w tym filmie detale z tylu planów, że nawet nie wiedziałam, że takie istnieją. To tak, jak kiedy człowiek zacznie uprawiać jakiś nowy sport, a potem bolą go mięśnie, których istnienia nie podejrzewał. To niby po prostu film o gazecie. Zgoda, istotnej gazecie, z liczącymi się autorami, z historią wpływowych publikacji. Ale wciąż o gazecie. Tymczasem dzieje się tu tyle, że cofałam co chwila i wiele fragmentów oglądałam po kilka razy, bo tyle w nich było warstw zbyt wartościowych, by je przegapić. Majstersztyk. Scorsese to geniusz.