Obejrzałem. Miałem jakieś oczekiwania, a to było męczące.
Ten film tak po łebkach pokazał historię Feruccio. Niby konkluzja była taka, że Miura to najpiękniejsze auto, no ale film w ogóle nie mówił o tym jak do jej powstania doszło.
Głupoty też wcześniej były. To ani film o samochodach, ani biografia.
Mam podobne odczucia. Fabuła gna przez życiorys bohatera tak, że człowiek nawet nie ma czasu się zastanowić nad tym co ogląda. Wydaje mi się, że może jakby zrobili z tego serial to odbiór byłby lepszy a przede wszystkim opowiedziałby historię jak należy.