Zacznę od pozytywów. Rosario Dawson. Oczywiście tylko w tych momentach kiedy nie gra z ekspresją epileptyka cierpiącego na biegunkę. Partnerujące jej panie sprawiały wrażenie, jakby dobrały się do babcinej apteczki, pochłaniając wszystkie kolorowe pigułki. Odnoszę wrażenie, że scenariusz powstał na trzech listkach trzywarstwowego papieru toaletowego, za pomocą dostępnych materiałów przy braku ołówka, a dialogi napisał bezdomny rozmawiający z drzewami, za paczkę papierosów, za asystenta mając licealistę, którego wyżynami humoru są kompilacje filmów z pierdzącymi zwierzętami. Albo jest wulgarnie albo głupio. Targetem tego obrazu jest towarzystwo, wśród którego zombi umarłoby z głodu lub zakręcone krejzolki przepadające za równie okropnym „Ostrożnie z dziewczynami”. Jest różnorodność etniczna, odmienna orientacja seksualna, wulgaryzmy, narkotyki, seks i biegunka. Innymi słowy gotowa receptura współczesnej komedii. Ducha tej produkcji w pełni oddaje sentencjonalne pytanie zadane przez jednego z bohaterów „Who farted?”. Obawiam się, że odpowiedź brzmi: Jennifer Kaytin Robinson.
Rosario Dawson pojawiła się na 2 minuty w filmie więc wydaje mi się że jednak mówisz o innej aktorce..