Film w porównaniu do tego co serwuje teraźniejsza kinematografia jest pozycją wartościową. Po obejrzeniu "Kolorów purpury" widz nie ma wrażenia, że stracił bezpowrotnie 2, 5 godziny. Fabuła filmu jest bardzo ciekawa i wciągająca, nie ma tu momentów, kiedy powiewa nudą. Jest czas na dramat, wzruszenie oraz łyk uśmiechu. Jednak odebrałam wrażenie, że było tu zbyt dużo uproszczeń, łzawych dialogów oraz scen niosących oczywisty przekaz, przez co wszystko zostało dopowiedziane do końca. Mimo wszystko warto znać ta pozycję filmową. Polecam zwłaszcza tym, którzy uprzednio zapoznali się z książką.
wydaję mi się, że taki już mankament filmów Spielberga, te niepotrzebne uproszczenia i cukier
"Łyk uśmiechu"? "Odebrałam wrażenie"? "Kolory purpury"? Sorry, ale jak już chcesz bawić się w krytyczkę, to warto nauczyć się pisać tak, żeby to nie zgrzytało. Pomijam, że tekst wygląda jak napisany na zadanie do szkoły. Radzę popracować nad tym jak piszesz. Wrażenie się "odnosi". Nie -odbiera. "Łyk uśmiechu" - nie wszystko, co wydaje się być oryginalne, jest dobre. "Łyk uśmiechu" pogrąża cały tekst. A tytuł, to Kolor purpury. Jak się mylisz, w takiej sprawie, to wykonujesz strzał we własną stopę.